Planowanie tygodnia

Jak (teraz) planuję?

Tym, co może znacznie pomóc w odnalezieniu się w nowym roku akademickim, jest dobre planowanie. Jaki sposób planowania i organizacji sprawdza się u mnie?
Przed nami nowy rok akademicki. Z doświadczenia wiem, że dla wielu studentów i doktorantów może to oznaczać dużą zmianę, lekki chaos i konieczność wprowadzenia nowej rutyny. Wierzę, że tym, co może znacznie pomóc w odnalezieniu się w nowej rzeczywistości, jest dobre planowanie. Jaki sposób planowania i organizacji sprawdza się u mnie? Co mogłabym wam polecić? Już podpowiadam!

Zanim jednak przejdę do sedna, chciałam przypomnieć, że na blogu jest już jeden artykuł o różnych sposobach planowania. Sposoby, o których pisałam, sprawdzały się u mnie jeszcze na studiach. Wierzę, że znajdziesz tam dla siebie coś ciekawego!

„Teraz” w tytule dzisiejszego artykułu to nie tylko chwytliwy dodatek. To, jak planuję w danym momencie, zależy od moich aktualnych potrzeb. Od rodzaju wykonywanej pracy i ilości czasu wolnego. Pamiętaj, że organizacja czasu ma być naszym ułatwieniem, a nie przeszkodą. Dlatego zawsze warto dostosować je do siebie. Jeśli wciąż szukasz dobrego sposobu, dziś pokażę ci kilka dodatkowych metod.

Lecimy!


Planowanie miesiąca

Mój obecny sposób planowania składa się z kilku elementów. Pierwszym z nich są miesięczne planery. Wieszam je w widocznym miejscu – najczęściej nad biurkiem. Lubię mieć pod ręką nie tylko przegląd obecnego miesiąca, ale też kolejnych – jeden, dwa miesiące do przodu.

Co mi to daje? W kalendarzach miesięcznych zaznaczam najważniejsze wydarzenia. Wystąpienia, wyjazdy, ważne spotkania, do których trzeba się przygotować. Kiedy widzę na przykład, że niedługo zbliża się jakiś wyjazd, to wiem, że muszę odpowiednio rozłożyć pracę przed podróżą i po niej. Ma to później wpływ na planowanie tygodnia – o czym piszę niżej. W kalendarzach miesięcznych zaznaczam też, kiedy powinien pojawić się post na blogu (dodaje je raz na dwa tygodnie). Wystarczy jeden rzut oka i wiem, czy powinnam już zabierać się za nowy tekst. Wiem też, kiedy wypadają weekendy, a wiadomo – weekend to rzecz święta : )

Skąd biorę planery miesięczne? Rysuję je sobie sama na kartkach A4! Wiem, że w internecie można znaleźć całą masę różnych planerów do wydruku, ale bardzo lubię ten rytuał przygotowywania sobie kalendarza. Po pierwsze bardzo mnie to odstresowuje, po drugie – mogę się nieco kreatywnie wyżyć!

Jeśli chcesz spróbować tej metody, przygotowałam dla ciebie miesięczną rozpiskę na październik! Możesz ją pobrać i wydrukować. Nie zapomnij dać mi później znać, jak ten system się u ciebie sprawdził!



Planowanie tygodnia

Planowanie tygodnia to drugi i najważniejszy element całej układanki. Stosuję tę metodę już od kilku dobrych miesięcy i wiem, że nic tak nie trzyma w ryzach moich zadań, jak właśnie tygodniowa rozpiska. W poszczególnych wierszach, które oznaczają konkretne dni w danym tygodniu, wpisuję ważne wydarzenia. Są to spotkania, deadline’y, wizyty – wydarzenia, które mają określoną datę (dzień lub dzień + godzinę).

Obok planu tygodnia przygotowuję też na tej samej stronie miejsce na listę zadań. To takie „to-do” na dany tydzień. Nie wpisuję je w konkretne dni, ale wiem, że powinny/muszą być wykonane w przeciągu danego tygodnia. Zapewniam sobie tym samym sporo elastyczności. Nie mam czasu lub siły na dane zadanie we wtorek? Ok, nic się nie stało! Mam jeszcze kilka dni do końca tygodnia, aby dane zadanie zrealizować. Wykonane zadania wykreślam z listy lub „odhaczam”. Niewykonane – a wciąż ważne – przepisuję na kolejny tydzień.

Podobnie jak w przypadku kalendarzy miesięcznych również tę rozpiskę przygotowuję sama. Korzystam tutaj z metod związanych z bullet journal. Po pierwsze szukam zeszytów w kropki, w których łatwo wszystko zgrabnie rozrysować. Po drugie stosuję różne kolory na oznaczenie wydarzeń różnego typu. Przygotowywanie planera tygodniowego to dla mnie bardzo przyjemna odskocznia!

Poniżej znajdziesz przykładową rozpiskę.


Plan tygodnia - Pisarnia

Czasem w moim zeszycie z planerami tygodniowymi pojawia się taka… wędrująca kartka : ) Są na niej wypisane wszystkie większe projekty, nad którymi akurat pracuję. Na przykład teraz pracuję nad jednym większym tekstem naukowym i kolejnym pisarniowym e-bookiem. To spore projekty, które rozciągają się na całe tygodnie. Żeby nie wpisywać je co tydzień na „to-do-listę”, wypisałam je na karteczce samoprzylepnej i przeklejam ją na kolejne tygodnie. To taka przypominajka o tym, żeby oprócz spraw bieżących w każdym tygodniu posuwać do przodu również te większe sprawy.


Habit tracker

Jeśli obserwujesz mnie już od dłuższego czasu, to wiesz, że uwielbiam nawyki i rutynę! Rutyna ma to do siebie, że jest tak wbudowana w nasz codzienny rytm dnia, że nie ma (nie powinno być!) już potrzeby, aby sobie o niej przypominać. Nie musimy na przykład wpisywać sobie w kalendarz: „umyć zęby” – prawda? To dzieje się automatycznie.

Są jednak takie nawyki, które dopiero chcielibyśmy zbudować lub które chcielibyśmy utrzymać, mimo nawału innych obowiązków. Ja na przykład muszę wciąż wkładać wiele wysiłku w to, aby regularnie biegać – mimo że wyrabiam ten nawyk już od kilku lat. Choć idzie mi generalnie dobrze, to zawsze znajdzie się dobra wymówka, aby jednak dziś nie biegać! : )

Świetnym sposobem organizacji, który pozwala trzymać nawyki w ryzach, są tzw. habit trackery. To takie miesięczne (lub tygodniowe) listy wszystkich nawyków, które chcielibyśmy mieć na oku. Wystarczy wypisać ich nazwy – np. nauka angielskiego, przejażdżka rowerem, joga – a następnie „odhaczać” je w konkretne dni. Ja lubię biegać 2-3 razy w tygodniu. To nie muszą być określone dni, dlatego też nie ma na to miejsca w moim tygodniowym planerze. Bieganie wskakuje więc do habit trackera. Na koniec miesiąca mogę podsumować, czy udało mi się w tym miesiącu zadbać o moje dobre nawyki.

To również część planowania w stylu bullet journal. W internecie możesz znaleźć całą masę inspiracji na temat tego, jak sobie taki tracker stworzyć. Można również znaleźć gotowe plansze do wydruku. Poniżej przykład mojego trackera sprzed kilkunastu miesięcy, który pokazałam na moim Instagramie.



PS. Pamiętaj, że pisanie też może stać się twoim nawykiem! W moim e-booku o budowaniu nawyku pisania opisałam 10 sprawdzonych metod na wbudowanie czynności pisania we własny rytm dnia. Habit tracker to tylko jeden z tych sposobów.


Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *