Wymówka - Pisarnia.pl

PzS #2 – Nie piszesz, bo nie przemyślałeś jeszcze tekstu do końca? To słaba wymówka!

Wymówka zakładająca, że nie możesz pisać dopóki pomysł na tekst nie dojrzeje, jest jednym z najsłabszych wykrętów. Dlaczego? Już mówię!
Chcąc odwlec pisanie w czasie, uciekamy się do bardzo różnych wymówek. Jedną z nich jest twierdzenie, że nie możemy zacząć pisania tak długo, jak nasz pomysł na tekst nie dojrzeje lub nie ułoży się w naszej głowie. Problem ten dotyczy zwłaszcza pisarzy z kategorii unikających i utykających w miejscu. Może jednak przytrafić się każdemu.

Wszelkie uniki, które robimy, aby uniknąć pisania pracy dyplomowej, przypominają trochę wymówki, którymi usprawiedliwialiśmy się w szkole za nieodrobione prace domowe. Jest ich cała masa – powstają nawet całe ich listy – i trzeba przyznać, że w większości są one raczej słabe.

Warto pamiętać, że wymówki często zbudowane są na przekonaniach, które mają nikły związek z rzeczywistością. Niemniej jednak ta konkretna wymówka, której poświęcam ten artykuł, jest wyjątkowo nielogiczna.

Dlaczego? Ponieważ bazuje na błędnym przekonaniu.

Blokada polegająca na tym, że nie zaczynamy pisania, bo nie przemyśleliśmy jeszcze wszystkiego do samego końca zakłada, że tekst, z którym ostatecznie zapoznaje się czytelnik, mógłby mieć dokładnie tą samą konstrukcję jak twój pierwotny pomysł na niego.

Tak nie dzieje się prawie nigdy. I właśnie dlatego ta konkretna wymówka jest naprawdę słaba.

Argument pierwszy

Zanim skończysz pisać, kilkukrotnie sam zorientujesz się, że kolejność wywodu nie jest dobra i trzeba ją zmienić. To już oddala właściwy tekst, od twojej pierwotnej wizji w głowie.

Argument drugi

Po drugie, teksty naukowe muszą odpowiadać pewnej dawno przyjętej strukturze, która zazwyczaj wygląda następująco: wprowadzenie -> materiał badawczy i metody -> wyniki -> dyskusja wyników -> wnioski. Czy kiedykolwiek twój proces myślenia o własnym tekście wyglądał w ten sam sposób? Nie sądzę. To kolejny dowód na to, że tekst w twojej głowie nie ułoży się nigdy do ostatecznej, idealnej wersji.

Argument trzeci

Po trzecie, nawet jeśli jesteś już w pełni zadowolony ze swojego wreszcie napisanego tekstu, na dalszych etapach publikacji pojawia się szereg osób, które mają wpływ na jego finalną wersję. Promotor, recenzenci i redaktorzy należą oczywiście do tej grupy. Kiedy zależy ci na tym, aby twój tekst ujrzał światło dzienne i dotarł do jak największej liczby czytelników, nie pozostaje ci nic innego niż podążać za ich wskazówkami. Te zaś mogą sprawić, że ostateczna wersja pracy będzie inna od pierwotnej. I bardzo możliwe, że diametralnie różna od wersji, którą miałeś w głowie na samym początku.

Argument czwarty

Co więcej, pisząc musimy pamiętać o tym, że sprzedajemy czytelnikowi pewną historię. Prace naukowe powstają z zamysłem upowszechnienia wiedzy i upublicznienia wyników. My tą wiedzę mamy i znamy wyniki, ale wielka niewiadoma leży po stronie odbiorcy. Celem jest jego zrozumienie jakiejś materii, a nie twoje zrozumienie tej materii. Zakładamy przecież, że kiedy piszesz, to już ją znasz.

Z tego powodu ostateczna wersja tekstu ma służyć w pierwszej kolejności czytelnikowi. Jego zaś – bądźmy szczerzy – mało interesuje to, gdzie zaczął, a gdzie zakończył się twój proces myślowy. Tak samo mało interesuje go kiedy i co zrobiłeś, aby tekst ten trafił w jego ręce.

Podsumowanie

Nadmierne koncentrowanie się na układaniu i dojrzewaniu tekstu w twojej głowie oddala cię zatem od twojego czytelnika. Pamiętaj, że ostateczna wersja pracy nie musi być wiernym odzwierciedleniem twojego procesu myślenia. Ma ona raczej ułatwiać czytelnikowi zrozumienie nieznanej mu wcześniej materii. Jednym ze sposobów na ruszenie z pracą może być proste przeniesienie uwagi z ciebie samego na odbiorcę.

Nie zapominaj o tym i nie pozwól tej wyimaginowanej blokadzie powstrzymać cię od pisania. Jak pisze Stephen King, najważniejszym jest to, żeby w ogóle zacząć.

Ruszyłem z miejsca. Przynajmniej tyle. Najstraszniejsza jest zawsze chwila przed początkiem. Potem może być już tylko lepiej. 

Stephen King, Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika, Warszawa 2001, s. 213.

Mam nadzieję, że dzięki powyższym argumentom ta popularna wymówka przestanie być twoim problemem.

PS. O tym i innych unikach pisałam nieco więcej w tym artykule.

Porady z Szuflady

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *