Pisarnia.pl - Inspiracje

Przybornik, czyli moje odkrycia ostatnich miesięcy #5

Poznaj moje inspiracje. Przybornik to eklektyczny zbiór treści, osób i miejsc napotkanych w internecie i w realu, które szczególnie przykuły moją uwagę w ostatnich miesiącach.
Ten rok jest tak dziwny, że nawet czas płynie jakoś inaczej niż zwykle. Nie wiem jak to się stało, ale minęły już niemal 4 miesiące od publikacji ostatniego Przybornika! Na mojej liście od tego czasu stopniowo pojawiały się kolejne inspiracje, którymi chciałam się z wami podzielić. Bez zbędnej zwłoki zapraszam was więc na kolejny – piąty już – eklektyczny zbiór treści, osób i miejsc napotkanych w internecie i w realu, które szczególnie przykuły moją uwagę w ostatnim czasie. Mam nadzieję, że zaintryguje was przynajmniej jedna rzecz z tej listy!

Zaznaczam, że nie jest to wpis sponsorowany! Za żadną z tych polecajek nie otrzymuję wynagrodzenia.

Lecimy!

Inspiracje książkowe
„Lato”

Po „Lato” Johna Coetzeego sięgnałam po tym, jak nie spodobała mi się jego „Hańba”. To dziwne – pomyślicie, po co się męczyć, jeśli pisarstwo danego autora nie przypada nam do gustu. Miałam jednak przeczucie, że ten autor ma mi coś ciekawego do powiedzenia i cechuje go bardzo ładny styl. „Hańba” zwyczajnie przytłoczyła mnie liczbą wątków. Ich kombinacja (konflikty międzyrasowe, gwałt, molestowanie, itd.) przysporzyła co prawda autorowi Nagrodę Bookera, ale dla mnie była przerostem formy nad treścią.

„Lato” jest inne. Jest to powieść autobiograficzna, ale napisana w wyjątkowy sposób. Coetzee posługuje się bowiem ustami innych ludzi, aby opowiedzieć swoją własną historię. „Lato” składa się z dwóch rozdziałów zapisków z pamiętników oraz pięciu rozdziałów, opisujących przebieg rozmowy biografa autora z osobami, które odegrały w życiu Coetzeego istotną rolę. Paradoksem jest to, że biograf jest zmyślony – Coetzee pisze przecież tę powieść sam. Nie wiemy natomiast, czy zmyślone są także postacie, z którymi autor wdaje się w dyskusję o sobie samym. Co ciekawe, dyskusję wielce krytyczną wobec niego samego.

Nie wiemy również czy dwa rozdziały będące rzekomo zbiorem zapisków z jego pamiętnika oparte są o prawdziwe notatki, wyjęte z szuflady autora, czy też są one wymyślone na potrzeby tej książki w momencie jej pisania. Wszystko to bardzo intryguje i skłania do głębokiej refleksji nad tym, z kim my właściwie mamy tutaj do czynienia. Osobą z zaburzoną osobowością? Narcyzem? A może geniuszem? „Lato” zaintrygowało mnie na tyle, że z pewnością sięgnę po dwie kolejne pozycje z cyklu autobiografii Coetzeego. Są one opatrzone podtytułem „Sceny z prowincjonalnego życia” (mowa o książce „Młodość” i „Chłopięce lata”).

„Jak zawsze”

„Jak zawsze” spełniło moje późnoletnie pragnienie sięgnięcia po porządną, wciągającą i grubą lekturę. Jest to książka autorstwa Zygmunta Miłoszewskiego – tego pana od kryminałów o prokuratorze Szackim. Z tego, co się zorientowałam, jest to jego jedyna powieść obyczajowa. Jeśli Miłoszewski tak potrafi je pisać, to ja poproszę o więcej nie-kryminałów jego autorstwa!

Książka urzekła mnie ciekawą fabułą, a dodatkowo była napisana ładnym i lekkim językiem. „Jak zawsze” opowiada historię pary staruszków, którzy w jedną z kolejnych rocznic zawarcia znajomości, cofają się nagle w czasie. Zostają „wrzuceni” ponownie do Warszawy lat 60. XX w. Ta zaś okazuje się inna niż zapamiętali. Miłoszewski proponuje w tej książce zapoznanie się z historią alternatywną. Po wojnie nie nastąpił w Polsce komunizm, weszliśmy w sojusz z Francją, a prezydentem jest Eugeniusz Kwiatkowski. Zazwyczaj nie lubię tego typu nierealnych historii, ocierających się o gatunek science fiction, ale to połączenie wątków zwyczajnie mnie zaciekawiło.

Oprócz losów pary głównych bohaterów, miasta i kraju, mamy w „Jak zawsze” do czynienia z wieloma ciekawymi i zabawnymi wątkami. Główna bohaterka trafia np. do szkoły dla panien, gdzie ma uczyć czegoś na kształt „przygotowania do życia w rodzinie”. Z tym, że jej wiedza o rodzinie i związkach pochodzi już z XXI w. Otoczenie zaś wciąż tkwi mentalnie w realiach starszych o pół wieku. Jak myślicie, jak z tego wybrnęła? : )

„Dżentelmen w Moskwie”

Tak jak poprzednia pozycja będzie mi się już zawsze kojarzyć z późnym latem, tak „Dżentelmen w Moskwie” zostanie zapisany w mojej głowie jako lektura na długie, ciemne, jesienne wieczory. To piękna i mądra książka, a do tego napisana świetnym językiem. Rozpisałam się już na jej temat na Instagramie, więc nie będę się powtarzać – odsyłam poniżej!


Inspiracje filmowo-serialowe

Pora na inspiracje filmowe i serialowe. Jakoś tak się złożyło, że tym razem wszystkie pochodzą z Netflixa…

Nieoszlifowane diamenty

„Nieoszlifowane diamenty” nie należą do tego gatunku filmów, na których premierę czekam z niecierpliwością. Wręcz przeciwnie – zapewne nie kliknęłabym na niego scrollując wyszukiwarkę Netflixa, gdyby nie męskie towarzystwo, które zdecydowanie odmawiało seansu rzewnej produkcji dla dziewczyn : ) . Nie żałuję jednak, że dałam się namówić. Ten film nieoczekiwanie trafił na listę najlepszych, jakie obejrzałam w tym roku.

Jest to historia Howarda – żydowskiego jubilera, hazardzisty, mieszkającego w Nowym Jorku, w którego postać wciela się Adam Sandler. Howard wplątuje się w skomplikowaną sieć długów, a wyjściem z nich może okazać się jedna, wysoce ryzykowna operacja finansowa, związana z grudką tytułowego nieoszlifowanego diamentu. Film jest zmontowany w bardzo ciekawy sposób. Ma się trochę wrażenie, że ogląda się dokument, a może nawet reality show . Wszyscy mówią na raz, trochę tak, jakby nie mieli napisanego szczegółowego scenariusza. W tej recenzji filmu zwrócono uwagę – chyba słusznie – że ma to oddać stan ducha głównego bohatera, który pogrąża się w życiowym chaosie.

Choć oglądając, możemy nie wyrażać poparcia dla stylu życia bohatera, z łatwością dajemy się wciągnąć w historię jego ryzykownej transakcji. Bardzo polecam, ale ostrzegam jednocześnie, że forma może nieco przytłaczać. Nie oglądajcie, jeśli sami macie w sobie jakiś wewnętrzny niepokój : )

Mindhunter

Ten serial wciągnął mnie totalnie. Nie lubię, gdy tak się dzieję, bo nie mogę się wtedy oderwać od Netflixa, ale cóż zrobić. To po prostu świetna produkcja! Jeśli wam powiem, że „Mindhunter” opowiada o agentach FBI, którzy próbują zamknąć zbyt długo otwarte sprawy kilku morderstw, pewnie uznacie, że to nuda. Powiem wam więc nieco więcej. Jest to serial o tym, jak zaczęto wykorzystywać behawiorystykę i profile psychologiczne dla lepszego zrozumienia fenomenu seryjnych morderców. „Mindhunter” pokazuje, z jak dużym oporem spotkały się te „wymysły” w środowisku funkcjonariuszy śledczych w latach 70. XX w. i jak bardzo zagłębianie się w psychologiczne problemy morderców wpływało na życie agentów-pionierów. Bardzo, bardzo polecam!

Emily in Paris

A tu coś na drugą nóżkę. Lekka, „odmóżdżająca” pozycja, idealna w tych momentach, kiedy zwyczajnie chcecie się oderwać od otoczającego i przytłaczającego świata. W zasadzie fabuła nie jest tu w ogóle istotna. Bardziej chodzi o przyglądanie się ładnym osobom, w ładnych ubraniach, wiodących życie jak ze snu, w jednym z najpiękniejszych miejsc w Europie : ) Tylko tyle i aż tyle!

Inspiracje z kategorii „inne” : )
Włosing

Czy w kategorii „inspiracje” powinnam polecać rzeczy, które mogą potencjalnie zabrać czytelnikom Pisarni dużo czasu, energii, a nawet pieniędzy? Długo stałam przed tym moralnym wyborem, ale pomyślałam, że mimo wszystko polecę wam to odkrycie. Wyboru o ewentualnym zanurzeniu się w tym temacie dokonujecie przecież sami : ) (Liczę, że rozsądnie!)

Otóż od jakiegoś czasu bardzo intensywnie zainteresowałam się włosingiem, czyli świadomą pielęgnacją włosów. Trudno mi w zasadzie wskazać moment, od kiedy i z jakiego powodu się to zaczęło. Podejrzewam, że dałam się nabrać na algorytm „polecanych filmów” na YouTube (odradzam!). Przechodząc od jednego polecanego filmu do drugiego, zapoznałam się z kanałami takich dziewczyn jak Curly Madeleine, Emilii z Zakręcovni czy Agnieszki Niedziałek i… wpadłam po uszy.

Okazuje się, że mycie włosów szamponem i nałożenie odżywki, czyli standardowa procedura, jakiej trzymałam się od lat, trudno nazwać dbaniem o włosy. Dla kręconych włosów dziewczyny proponują coś zupełnie innego. Żeby jednak wgryźć się w to, co tak naprawdę należy z nimi zrobić, musimy zapoznać się z takimi elementami jak: typ skrętu, równowaga PEH, składy produktów do włosów oraz takimi ciekawymi pojęciami jak „rypacz” czy „plopping”. Przypomina to wszystko całą, osobną dziedzinę nauki : )

Po wielu podejściach metodą prób i błędów, wiem już chyba wreszcie jaka mieszanka kosmetyków i która procedura układania włosów przynosi u mnie taki rezultat, o jaki mi chodzi.

Górne trzy zdjęcia pochodzą sprzed świadomej pielęgnacji, dolne – z okresu, kiedy już ją wprowadziłam. Co sądzicie o rezultatach? : )

Inspiracje włosowe
Rezygnacja z porannej kawy

Jestem wielkim kawoszem. W zasadzie wszystkie bliskie mi osoby są kawoszami. Kawa była u mnie od wielu lat obowiązkowym elementem rano i przyjemnością po obiedzie. Zauważyłam jednak, że ostatnio mi nie służy – że jest jej jakoś w mojej krwi za dużo. Czułam to zwłaszcza kiedy zaczęłam jeździć rowerem do pracy. Po wypiciu porannej kawy, przez całą taką przejażdżkę czułam nieprzyjemny ucisk i „pykanie” w uszach, wskazujące na problem z ciśnieniem. To samo działo się czasem podczas joggingu. I martwiło mnie, że te objawy pojawiają się coraz częściej.

Nie chciałam jednak całkiem rezygnować z kawy, ale raczej małymi krokami redukować jej ilość. I tak od 1,5 miesiąca rano piję herbatę, a z kawowych przyjemności została mi jedna mała popołudniowa filiżanka kawy z mlekiem. Uważam, że to rozwiązanie idealne. Czuję się bardzo dobrze, nie mam już tak wielu „zjazdów” po jedzeniu, no i problem ciśnienia w uszach również minął.

*

To już chyba wszystkie inspiracje, którymi chciałam się z wami podzielić. Do lektury poprzednik „Przyborników” możecie przejść, kilkając tutaj.


Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *