Organizacja pracy naukowej

Kiedy ja mam to niby robić? Planowanie (w) pracy naukowej

Studia to dla wielu z nas początek dorosłego życia. Moment, w którym zaczynają się liczyć organizacja i planowanie. Jak to robić z głową?
Dla osób, które uznają się za mało zorganizowane, zarówno pójście na pierwsze studia, jak i rozpoczęcie doktoratu, mogą stać się momentami przełomowymi. W obu przypadkach okazuje się bowiem, że życie nie wygląda już tak jak dotychczas i trzeba się odnaleźć w zupełnie nowej sytuacji. Pomaga w tym m.in. planowanie.
No dobra, ale jak ma się planowanie do studiowania?

W naszych realiach rozpoczynanie studiów wiąże się zazwyczaj z przeprowadzką do innego miasta i rozpoczęciem nowego etapu w życiu. Nikt już nas nie wygania z domu do szkoły, ani nie czeka po powrocie z obiadem. Sprawdzanie naszej wiedzy nie odbywa się już z regularnością klasówek, a jedynie raz w semestrze, w okresie sesji. Niezależnie od tego, czy kieruje nami ambicja ukończenia studiów, czy tylko instynkt samozachowawczy, staramy się jakoś ogarnąć tą nową sytuację. Albo dosyć metodycznie i w sposób zaplanowany, albo po prostu poprzez płynięcie z prądem.

W przypadku rozpoczynania doktoratu doznajemy kolejnego szoku. Zajęć jest mało, o ile w ogóle program naszych studiów jakieś przewiduje. Stypendia – jeśli są – to ledwo wystarczają na życie, a przecież już w tym wieku trochę słabo być na garnuszku u rodziców. Dochodzi zatem praca – jeśli uchowaliśmy się do tej pory bez niej to rewelacja. Terminy jakieś są, ale dosyć odległe. Jeśli nie trafiliśmy na dobrego promotora, może on nam przypomnieć, że warto by było dostarczyć jakieś pierwsze wyniki dopiero w okolicach otwarcia przewodu.

To oczywiście mało ambitne scenariusze. Osoby, które podchodzą do sprawy (jednej i drugiej) poważnie, mogą być całą tą zmianą sytuacji życiowej po prostu przytłoczone. Zbyt duże tempo obowiązków podczas studiów może być przyczyną stresu, natomiast ich „rozwlekłość” może rodzić frustrację i poczucie marnowania czasu.

Planowanie może przyjść z pomocą zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku. Przy dużej ilości obowiązków pomaga ustrukturyzować działania i nie popaść w chaos organizacyjny. Przy (pozornie) małej ilości obowiązków umożliwia z kolei lepsze oszacowanie realnych zasobów czasowych i ich bardziej rozsądne wykorzystanie, np. wygospodarowanie czasu na dodatkową pracę lub inne aktywności.

Co więcej, planowanie jest jedną z najważniejszych broni w walce z prokrastynacją, a jak pisałam w tym artykule może się ona przydarzyć każdemu i rozwalić najlepszy dzień, tydzień albo miesiąc.

„Planowanie jest dla poważnych ludzi”

Wbrew pozorom, które możecie wyciągnąć z mojego bloga i dosyć systematycznej pracy w mediach społecznościowych, ja wcale nie zawsze planowałam. Można powiedzieć, że byłam osobą zorganizowaną, ale nielubiącą planować.

Nie zapominałam o niczym, zwykle wszędzie byłam na czas, nie dostarczałam wymaganych ode mnie rezultatów rzutem na taśmę. Udawało mi się jakoś zapanować nad tym, co mam do zrobienia, bez rozrysowywania, ustawiania przypomnień i wrzucania w kalendarz. Na studiach szybko rozpoznałam, jak dużej ilości pracy wymagają ode mnie poszczególne elementy studiów (przygotowanie do egzaminów, prace zaliczeniowe, itd.) i po prostu zdawałam się na swoją intuicję i jakąś mityczną, wrodzoną zdolność do ogarniania. Wypracowałam też swoje metody pracy z tekstami naukowymi. Pisałam o tym nieco więcej tutaj.

Paradoksalnie problem zaczął się pojawiać wtedy, kiedy przestałam pracować na cały etat. Czas, który zyskałam dzięki zmniejszeniu liczby godzin pracy jakoś dziwnie mi się rozchodził. Wciąż się organizowałam, ale zaczęłam zauważać, że nie „wyciskam” z poszczególnych dni wystarczająco dużo, tak jak lubię to robić. A najśmieszniejsze, że najwięcej planuję teraz, w (krótkim chyba) momencie życia, kiedy w ogóle nie pracuję zawodowo.

Duża zmiana w moim podejściu do planowania wiązała się oczywiście z doktoratem, ale także z tym, że…

Zaczęłam traktować poszczególne zadania jak mini-projekty

Maja one jakąś fazę przygotowawczą (w nauce zwykle zbieranie materiałów i wdrażanie się w dany temat), planowania, realizacji (w nauce zwykle pisania) i zamknięcia. No i nagrody ; )

Takie myślenie o pracy naukowej bardzo mi pomogło. Czuję się wobec poszczególnych projektów zobowiązana i bardziej motywowana. Nie mam szefa, który rozliczy projekt, ale mam satysfakcję, gdy projekt zrealizuję.

Ten artykuł mogą czytać zapewne zarówno studenci, jak i doktoranci i młodzi naukowcy. Wszędzie, gdzie mówię o projekcie, mam na myśli zadania odpowiednie dla twojego etapu pracy naukowej.

Tak więc jeśli jesteś studentem pod słowo „projekt” podstaw:

  • egzamin
  • zaliczenie
  • pracę pisemną na zaliczenie
  • pracę dyplomową – licencjacką, magisterską, inżynierską lub doktorską
  • itp.

Natomiast jeśli zaliczasz się do grona młodych naukowców albo doktorantów, twoim „projektem” może być:

  • publikacja naukowa
  • wystąpienie konferencyjne
  • wyjazd badawczy
  • staż zagraniczny
  • doktorat
  • grant badawczy
  • itp.

Wszystkich was dotyczyć też mogą bardziej ogólne „projekty”, typu:

  • nauka języków obcych
  • rozwój osobisty
  • aktywność fizyczna
  • itp.

No to zobaczmy teraz, jak te projekty można zaplanować.

Planowanie tygodnia

Najlepsze efekty przynosi u mnie operowanie tygodniami albo miesiącami. Przegląd miesiąca przydaje się, aby dostrzec momenty, w których praca z założenia może utknąć, np. różnego rodzaju wyjazdy, podczas których realizacja projektów nie toczy się standardowym torem. Nie uważam, aby do planowania miesiąca potrzebna była jakaś specjalna metoda. Możesz po prostu rozrysować sobie miesiąc, albo pobrać jeden z tysięcy szablonów do druku i po prostu wpisać ważne daty egzaminów, wyjazdów (także „nienaukowych”), terminy oddania prac, itd.

Do planowania konkretnych zadań lepszym odcinkiem czasu jest według mnie tydzień. Jest go jakoś lepiej wyczuć, wiemy mniej więcej jaka to perspektywa, ile dni i godzin.

Planowanie tygodnia warto zacząć od zaznaczenia w kalendarzu spraw lub obowiązków, które na bank się wydarzą – np. pracy, wykładów, seminariów, tak jak na poniższym przykładzie (kolor fioletowy i niebieski).

Planowanie tygodnia

Kolejnym etapem jest zaznaczenie ważnych elementów tygodnia, które są istotne, ale nieobowiązkowe. Mogą być one ważne chociażby ze względu na nasze samopoczucie (np. wyjście ze znajomymi), albo stan zdrowia (np. sport). Dobrze jest je oznaczyć innym kolorem (poniżej w kolorze zielonym). W sytuacji awaryjnej, kiedy tydzień jest naprawdę szalony, możliwe, że trzeba z nich będzie zrezygnować.

Ostatnim etapem, zwłaszcza w najbardziej intensywnych okresach realizacji projektu, jest zaznaczenie bloków przeznaczonych na pracę (w poniższym przykładzie kolor żółty). Chodzi o taką pracę, jaką uznasz akurat za ważną – pisanie, nauka do egzaminów, wysłanie zgłoszenia udziału w jakimś wydarzeniu naukowym, nadrabianie lektur, itp.

Brak zaplanowania bloków przeznaczonych na pracę był u mnie przyczyną największego marnotrawstwa czasu. Stosuję tą metodę od niedawna i jestem bardzo zadowolona z efektów.

Planowanie tygodnia - przykład

Jeśli masz tendencję do przepracowywania się, zastanów się nad zaznaczeniem także bloków na odpoczynek. Jest to niesłychanie ważne!

Metoda ALPEN

Niedawno dowiedziałam się o metodzie ALPEN. Nazwa metody pochodzi od kilku słów z języka niemieckiego, które oznaczają:

  • A – zadania
  • L – szacowany czas potrzebny na wykonanie zadania
  • P – zapas czasowy
  • E – decyzje, dotyczące konkretnego zaplanowania zadań w czasie, np. dat ich realizacji oraz ważności
  • N – kontrola i rewizja planów

Może ona świetnie się sprawdzić podczas planowania pracy nad dłuższymi projektami pisarskimi (np. praca magisterska). Wydaje mi się, że nieświadomie wykorzystywałam ją też podczas przygotowywania się do wystąpień na konferencjach naukowych.

Korzystając z tej metody, staramy się dokładnie oszacować czas, jaki będzie nam potrzebny na realizację poszczególnych etapów projektu. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest to, że metoda ta skłania nas do zastanowienia się nad buforem czasowym. To właśnie brak wystarczającego zapasu czasowego, może stać się przecież przyczyną zawalenia ważnych terminów! Metoda ta sugeruje też rewizję i kontrolę poszczególnych etapów realizacji. Jeśli tylko jakieś zadanie nam się przesunie, powinniśmy dostosować do harmonogramu całą resztę. Czasem warto zacząć rozpisywanie zadań od końca, tzn. od daty końcowej (np. daty oddania pracy, daty egzaminu) wstecz.

Poniżej znajdziesz przykładowy wzór potrzebny do planowania tą metodą.

Metoda ALPEN

Jeśli chcesz wypróbować tą metodę, załączam także pusta planszę do pobrania:

Przegląd priorytetów

Oprócz zwykłego planowania, polegającego na wrzucaniu zadań do kalendarza, bardzo dobrze sprawdza się u mnie lista aktualnych priorytetów. Myślę, że ta metoda przyda się przede wszystkim doktorantom. Przegląd priorytetów w takiej formie, jak na poniższym przykładzie, to moja autorska metoda. Dlatego też nie mam żadnych wyników opinii publicznej na jej temat, a gwarantem pewności może być jedynie moje własne zadowolenie z jej skuteczności ; )

Przegląd priorytetów

Wymyśliłam tą metodę planowania w momencie, kiedy zaczęłam się gubić w projektach, w które się zaangażowałam. Mieszały mi się deadliny, nie wiedziałam do której publikacji przygotowałam już tekst, do której mam dokończyć sam abstrakt, albo tylko wysłać zapytanie do redakcji.

Doświadczenie nauczyło mnie też, że trzeba bardzo pilnować tych spraw, które wydają się być już „z głowy” (górna lewa część nazwana projekty „zrealizowane”). Zdarzało mi się zapominać, że wysłałam tekst do monografii pokonferencyjnej XYZ i z radością uznać ten projekt za zakończony i odhaczony. A czasem bywa tak, że żeby taka publikacja w ogóle się ukazała, trzeba się przypomnieć. Dlatego na tego typu sprawy jest przeznaczona odrębna część planszy.

W części „w trakcie” wpisuję te sprawy, za które powinnam się zabrać już teraz albo wkrótce. To właśnie te sprawy w postaci zadań wchodzą w skład planera tygodniowego. Natomiast w części „do przemyślenia” wpisuję wszystkie te rzeczy, które dobrze byłoby rozważyć i w miarę możliwości -czasowych, fizycznych i umysłowych : ) – zrealizować.

*

Wszystkie powyższe sposoby na planowanie mogą w znacznym stopniu ułatwić pracę naukową na każdym etapie akademickiej kariery. Niektóre mogą przypaść do gustu także tobie. Przemyśl, wypróbuj i koniecznie daj znać, czy ułatwiły one ogarnianie życia akademickiego.
Uwierz, mi też wszystkie te sposoby wydawały się na początku zbyt wydumane i totalnie bez sensu. Gwarantuję ci jednak, że jeśli już raz przeznaczysz chwilkę na zaplanowanie działań, nie będziesz mógł się później bez tego obyć!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *