Na blogu zwykle piszę o tym, jak ułatwić sobie proces pisania tekstów naukowych i jak sprawić, by były one jakościowo lepsze. Są jednak takie sytuacje, w których – moim zdaniem – nie ma szans na to, aby powstał dobry tekst.
Co to za sytuacje i jak ich uniknąć? Podpowiadam w dzisiejszym artykule.
_
1. Kiedy się spieszysz
Uważam, że pośpiech jest największym wrogiem wszystkich, którzy mierzą się z pisaniem tekstów naukowych – jakiekolwiek by one nie były. Pośpiech może towarzyszyć zarówno stosunkowo małym przedsięwzięciom, jak praca zaliczeniowa, ale możemy spieszyć się także z magisterką czy doktoratem.
Wszystko oczywiście przez wyznaczone terminy ich oddania. Na część tych terminów nie mamy wpływu. Oceny z zaliczenia przedmiotów muszą zostać wystawione w określonym czasie, w związku z czym prowadzący zajęcia powinni otrzymać prace w odpowiednio wcześniejszym terminie, który sami wyznaczają. Ze złożeniem prac dyplomowych można co prawda trochę kombinować np. poprzez przedłużanie studiów. Problem w tym, że radzenie sobie ze związaną z tym administracją i biurokracją również zabiera czas. Nie lepiej… po prostu napisać?
Cała trudność z utrzymywaniem terminów podczas pisania (czegokolwiek) polega na tym, że wymaga to ogromnej samodyscypliny. Należy narzucić sobie samemu „wewnętrzny” deadline i odpowiednio podzielić pracę, żeby zdążyć z pisaniem. O tym, jak ja to robię, pisałam już co nieco w tym artykule. Temat odpowiedniego planowania pisania na pewno pojawi się jeszcze niejednokrotnie na tym blogu.
Pamiętaj, że w większości przypadków terminy „gonią cię” nie dlatego, że są nierealistycznie wyznaczone, tylko raczej dlatego, że odkładasz pisanie tak długo, aż deadline faktycznie zaczyna czaić się tuż za rogiem. Dobry tekst niestety nie powstanie w pośpiechu.
2. Kiedy nie znasz się na tym, o czym piszesz
Niewiedza autora zwykle wychodzi na jaw. Nawet jeśli wydaje ci się, że jakoś udało ci się zatuszować w tekście swoje braki w danym temacie – dobry redaktor wypatrzy wszystkie twoje słabości.
To, że nie wiesz do końca o czym piszesz, może wyjść na jaw na różne sposoby. Jak? Otóż np. poprzez to, że:
- …nie cytujesz źródeł, które są kluczowe w twoim obszarze badawczym.
- …nietrafnie definiujesz pojęcia, o których piszesz.
- …nie przedstawiasz różnych stanowisk na dany temat, jesteś jednostronny.
- …podajesz błędne dane i fakty.
- …argumentujesz bez przekonania, nie popierasz swoich wypowiedzi odpowiednimi danym lub chociażby cytatami. (O skutecznej argumentacji pisałam więcej tutaj.)
Pisanie o czymś, na czym się nie znasz, może być prawdziwą mordęgą. Praca nad takim tekstem zabiera bardzo dużo czasu, przez co wpadamy w pułapkę z podanego wyżej punktu pierwszego.
Jeśli tylko możesz mieć jakiś wpływ na temat tekstu naukowego (np. wybierasz go sam lub wybierasz z kilku zaproponowanych tematów), skorzystaj z tej okazji. Dobry temat, który cię zainteresuje i nie przerośnie pod względem trudności, to połowa sukcesu. W przeciwnym razie pojawia się problem pisania „na siłę”, o którym piszę w punkcie trzecim.
Na ten problem jest też jeszcze inna rada, ale pewnie nie za bardzo ci się ona spodoba. Trzeba mieć najpierw naprawdę spore rozeznanie w temacie, żeby móc zająć się nim w sposób naukowy. Wracamy zatem do tematu dobrego researchu i notatek z już dostępnych materiałów. No i przede wszystkim: czytania.
Czasem łatwiej i szybciej jest uzupełnić braki w wiedzy, niż brnąć w pisanie pracy, w której na każdym kroku musisz sprytnie ukrywać, że czegoś nie wiesz. Kłamanie jest męczące. W codziennym życiu i w pisaniu również. Dobry tekst nie powstanie, gdy autor zwyczajnie ściemnia.
3. Kiedy piszesz „na siłę”
Mam tutaj na myśli nie tyle pisanie „na siłę” mimo zmęczenia albo niewyspania, tylko raczej to, że czasem zdarzają się takie teksty, na które absolutnie nie mamy ochoty. Z tym pierwszym można sobie stosunkowo łatwo poradzić poprzez zmianę organizacji pracy. Ta druga sytuacja jest już trochę trudniejsza.
Może do niej dość np. wtedy, kiedy zapisaliśmy się na jakiś przedmiot, który pasował nam pod względem umiejscowienia w grafiku, ale niestety nie bardzo nas interesuje. Z podobnym problemem pisania „na siłę” mierzą się także osoby, które muszą wykazać się pewnym dorobkiem naukowym w określonym czasie i w sposób nieprzemyślany szukają miejsc do publikacji swoich tekstów. Próbują wtedy np. dostosować się do narzuconego tematu publikacji zbiorowej lub „wcisnąć” tekst do monografii pokonferencyjnej na pokrewny, choć dość odległy temat.
Jeśli zdarza ci się taka sytuacja, zrób wszystko, żeby jakoś wpłynąć na zakres tematyczny pracy i spróbować zmienić go na taki, który będziesz chociaż trochę lubił. Jeśli temat zostaje narzucony z góry, spróbuj negocjować. Zapytaj prowadzącego zajęcia, czy może zaproponować alternatywne tematy pracy zaliczeniowej. Może jest możliwość, aby zmodyfikować temat poprzez zajęcie się się tylko jednym aspektem większego problemu – takim, który najbardziej cię zainteresuje?Jeśli temat wybierasz sam, wypisz sobie kilka możliwości i sprawdź, z którym tematem najłatwiej będzie ci się uporać.
W przypadku prac dyplomowych pamiętaj tym, że absolutnie nie musisz godzić się na narzucony temat licencjatu, pracy magisterskiej albo doktoratu. Ostatnie cztery lata byłyby dla mnie totalną porażką, gdybym nie przekonała promotora do tematu pracy, który naprawdę mnie fascynował.
Przebywanie z jakimś wątkiem przez tak długi czas jest ciężkie. Zadbaj więc o to, żeby był on dla ciebie przynajmniej znośny. Wtedy łatwiej będzie wam ze sobą wytrzymać.